Za produkty z natury bezglutenowe uważa się wszystkie, które nie zawierają w składzie żadnej domieszki pszenicy, jęczmienia i żyta w formie naturalnej, przetworzonych oraz ich pojedynczych składowych. Definicja prosta i oczywista. Pozornie.
1.Etykiety. Na szczęście obecne prawo nakłada już na producentów obowiązek wyróżniania składników alergizujących zawartych w danym produkcie. Stąd na etykietach podkreślenia mleka, pszenicy, orzeszków arachidowych oraz zdania „produkt może zawierać…”, „w zakładzie produkcyjnym używa się …”, itp.
Te pierwsze są jasnym komunikatem, a drugie ostrzeżeniem, które warto wziąć pod uwagę gdy wahamy się czy kupić coś, czy nie. Ja w takiej sytuacji, gdy coś bardzo mi się podoba albo mam problem ze znalezieniem zamiennika, często piszę albo dzwonię do producenta wypytać o szczegóły. Zwykle spotyka się to z dużym zrozumieniem i chyba nie zdarzyło mi się aby ktoś nie chciał udzielić mi wyczerpujących informacji.
Jednak trzeba pamiętać, że nadal producent nie musi (i chętnie z tego korzysta) wprowadzać do opisu tych składników, których ilość nie przekracza 1% produktu…
2.Pochodzenie. Na rynku jest wiele produktów, które powinny być bezglutenowe, a niekoniecznie muszą. Mam na myśli te, które wyprodukowano poza granicami UE i Ameryką Północną. I choć nie zakładam, że azjatycki producent mąki ryżowej jednocześnie miele i sprzedaje mąkę pszenną, to należy być ostrożnym. Zasady etykietowania produktów w różnych krajach są różne. Warto zachować rozsądek.
3.Przechowywanie. Ponieważ dieta bezglutenowa cieszy się ostatnio dużą popularnością, coraz więcej jest na półkach zwłaszcza pieczywa, które biorąc pod uwagę skład, można uznać za bezglutenowe. I nawet jeśli tak jest rzeczywiście i np. chleb kukurydziany został wypieczony wg zasad gwarantujących bezglutenowość, to ułożenie go na półce przytulonego do żytnich bułeczek lub w koszu, w którym wczoraj leżały bagietki pszenne, kończy jego żywot produktu bezglutenowego. Nie bez powodu pieczywo i produkty bezglutenowe są bardzo szczelnie zapakowane. Kiedyś ze zgrozą obserwowałam jak przemiła skądinąd Pani Sprzedawczyni kroiła maszyną wszelakie pieczywo, jedno po drugim. Nie polecam takich eksperymentów.
4.Produkcja. No dobrze, idziemy do sklepu i sięgamy na spokojnie po produkt, który na pierwszy rzut oka nie ma nic wspólnego z pszenicą, żytem lub jęczmieniem, np. po mąkę gryczaną. Czy możemy spokojnie ją kupić? No właśnie nie. Niezwykle ważne w przypadku produktów bezglutenowych jest miejsce produkcji i przetwarzania ziaren. A mąki, płatki, kasze zwykle powstają w młynach lub zakładach gdzie przez linie produkcyjne przechodzą po sobie lub obok siebie wszystkie możliwe zboża. I z pozoru niewinna i bezglutenowa kasza jaglana może mieć zawartość glutenu równą kromce chleba pszennego (!!!).
I właśnie dlatego zawsze będę zachęcać do kupowania produktów z symbolem przekreślonego kłosa. Jedynie wtedy mamy gwarancję, że jest to produkt całkowicie bezpieczny. I że na każdym etapie produkcji, od przysłowiowego „ziarna do chleba” nie miał kontaktu z glutenem. Wiem, są droższe, trudniej dostępne, a ich skład pozostawia czasem wiele do życzenia. Ale jeśli nie decydujemy się na samodzielne gotowanie i pieczenie wszystkiego co jemy, jest to jedyny bezpieczny wybór.
***
Świadomie ze zbóż zawierających gluten wyeliminowałam owies. Coraz więcej badań dowodzi, że zawarty w nim typ glutenu jest obojętny dla osób uczulonych na ten alergen lub chorych na celiakię. Ale to indywidualna sprawa i każdy musi sam sprawdzić jak na niego reaguje. Mam to szczęście, że owies mojemu dziecku nie szkodzi. Uwielbiamy chleb, ciastka i inne owsiane wypieki. Ale wyłącznie z mąki ze znakiem przekreślonego kłosa, oczywiście 🙂
Profil autora

-
Dawno temu muzykolog z ciągotami w kierunku filozofii. Po długim flircie ze światem korporacji i mediów, z wyboru przez lata „house-manager”
więcej
Ostatnie publikacje
Bezglutenowe2017.10.03NA TROPIE GLUTENU
Bezglutenowe2017.09.05FASOLKA INNA NIŻ WSZYSTKIE
Zielony świat2017.05.20BIAŁA KOSZULA
Bezglutenowe2017.05.11NIEZAWODNE CIASTO NA BEZGLUTENOWE PIEROGI